18 maja 2015

Warszawskie wrażenia

Weekend spędziliśmy w Warszawie na Nocy Muzeów. Wycieczkę rozpoczęliśmy już w piątek rano. W niedzielę  wieczorem kolację już jedliśmy w domku. Wrażeń i przeżyć było moc, wróciliśmy zmęczeni warszawskimi atrakcjami, ale bardzo zadowoleni. Dzięki naszym znajomym, którzy nas cudownie ugościli, zobaczyliśmy więcej niż przypuszczaliśmy, że można. Dziękujemy Wam bardzo za miły czas.
Zapraszam do obejrzenia naszych pamiątek.

Wychodząc na dach Centrum Nauki Kopernika moją największą uwagę przykuły widoki na Warszawę. Szeroka Wisła, Stadion Narodowy i Most Świętokrzyski. Stałam i patrzyłam.

Odrobina pięknej biżuterii w Muzeum Powstania Warszawskiego. Piękny pierścień, oczu nie mogłam oderwać. Nie każdy wie, w którym miejscu on się znajduje, bo jest schowany za konfesjonałem.

Kolejny detal Muzeum Warszawskiego.

Podążając na Starówce w kierunku znanej sieciówki z pizzą zauważyliśmy restaurację Magdy Gessler. Mój mąż zapytał czy chcę tam wejść. Oczywiście, że chciałam. W środku przytulny korytarz, a po bokach korytarza bardzo nastrojowe sale restauracyjne. Usiedliśmy w zielonej z ręcznie malowanymi kwiatami na ścianach. Zapachniało wielkim światem (w moim poczuciu oczywiście). Lody, piwo i woda mineralna w krachlówce z napisem: "Woda kryształowa Magda Gessler". O cenach nie będę pisać, bo to niezbyt na miejscu, ale jak ktoś spotka mojego męża, to na pewno się dowie, jaki rachunek zapłaciliśmy :) On do dziś nie może przeżyć tej ceny piwa u Gesslerki :) A po przyjściu z toalety nie mógł się nadziwić, ze papier toaletowy przewiązany jest wstążkami do kwiatków (to jego określenie), i ręczniki też. Widziałam że był pod wrażeniem :)

Mąż mi zrobił tę fotkę :) Kiedyś takie zdjęcia z zabytkami w tle wydawały mi się śmieszne, a dzisiaj sama daję się tak fotografować. No cóż, dojrzałam do "fotografii pamiątkowej" :)

Widoki z tarasu widokowego na Pałacu Kultury i Nauki. Robią wrażenie.

Oczywiście, na nas zrobiły wrażenie :)

A to pierwsza atrakcja jaką spotkaliśmy w Warszawie. Pierwszy raz jechaliśmy metrem. Oczywiście, najpierw trzeba było kupić bilet w maszynie, co nastręczyła nam małe trudności, ale jakoś z pomocą przechodniów poradziliśmy sobie :) W trzeci dzień już znaliśmy prawie wszystkie trasy metra warszawskiego. Następnym razem będzie to już dla nas chleb powszedni. Ale pierwsze wrażenie niezapomniane.

Autobus, którym wracaliśmy. Komfort jak w kinie.

W Złotych Tarasach zaskoczyła nas ilość ludzi. Na szczęście królewski pączek od Bliklego pozwolił mi zapomnieć o otaczającym nas tłumie. jednak ten pączek pobił mojego faworyta Kołaczka :( Gdyby ktoś był w Warszawie i chciał mi zrobić milą niespodziankę to proszę mi przywieźć tego właśnie PĄCZKA! Rozkosz.

Ulubione atrakcje mojego męża :)

Nie jest łatwo zrobić fajne zdjęcie Pałacu Kultury w układzie poziomym. Takie ujęcie spodobało mi się najbardziej.

Kolejka w Noc Muzeów. I ja również w niej stałam :) Na zdjęciu jednak nie widać jej w całej okazałości, mogę tylko dodać, że była cztery razy dłuższa niż na zdjęciu.

W Łazienkach Królewskich można było karmić wiewiórki. Podchodziły do ludzi i skrobały łapką po bytach przechodniów, żeby podzielili się orzeszkiem. Słodki widok.

A to taka widokówka :)